Translate

niedziela, 24 sierpnia 2014

Jak być pozytywnie nastawionym do życia i problemów?

Ostatnimi czasy oglądam bardzo dużo vlogów motywacyjnych, o tym jak otworzyć własny biznes, jak być szczęśliwszym, bardziej spełnionym w życiu zawodowym i prywatnym i wiecie co? Nie jestem pewna na jakiej zasadzie to funkcjonuje, ale w moim przypadku działa. Słucham tego wszystkiego o czym mówią vlogerzy i zgadzam się z nimi. Ostatnio oglądałam bardzo fajny filmik, który zapadł w mojej pamięci, a mianowicie „Jak być optymistycznie nastawionym do życia?”. Nie mam już nastu lat (oj w tym roku wybije dwudziestka czwórka na karku) i znam siebie na tyle dobrze, by stwierdzić, że jestem osobą ze skłonnościami depresyjnymi i ogóle mówiąc marudą przez duże M. Moje najbliższe otoczenie również potwierdziłoby tę tezę gdyby tylko ich zapytać... No ale do sedna


Jak być pozytywnym?

Autor vloga twierdzi, że od razu po przebudzeniu musisz zapytać siebie:
1. Za co jesteś wdzięczny/a?
Może być to wszystko, dosłownie wszystko- za wspaniałego chłopaka/dziewczynę, za pracę, dom, pieniądze- wszystko co przychodzi Ci do głowy.
2. Jaka wspaniała rzecz się dziś wydarzy?
Nie może się wydarzyć, a wydarzy się! Dlaczego właśnie tak? Ponieważ kiedy mówimy sobie, że coś się wydarzy, mówimy o tym w zdaniu twierdzącym, a to sprawia, że zmieniamy nasze nastawienie i mimochodem sprawiamy, że to się wydarza.
I tak jak wcześniej może być to wszystko- ja na przykład mam ulubioną dziewczynkę w przedszkolu (ciiii nie mówcie nikomu, bo to nie profesjonalne), i mówię sobie, że ją zobaczę, kiedy przyjdę do pracy, a ona z uśmiechem na twarzy przywita mnie słowami „Hiiiii Agiiii!” i się do mnie przytuli. Może to głupota, ale to sprawia, że jest mi bardzo miło.
Poza tym ja mówię sobie o trzech rzeczach jakie się wydarzą, nie jednej.
3. Trzecia sprawa to „Ja jestem..”
I tutaj mówimy sobie komplementy typu mądra, ładna, inteligentna itd. Jeśli tak jak mi zależy Ci na awansie zawodowym warto też wyobrazić sobie siebie jako np. moja wersja managerkę przedszkola. Podobno, gdy potrafimy zamknąć oczy i sobie coś wyobrazić osiągniemy to. I ja w to wierzę.

Dodatkowo przed samym snem, leżąc już w cieplutkim łóżku i po kilkukrotnych wizytach w toalecie, „na zapas” co by nie latać w środku nocy, mówimy sobie o kilku miłych rzeczach.
1. Trzy wspaniałe rzeczy które dziś się zdarzyły?
Oczywiście nie zdarzają mi się „wspaniałe rzeczy”, a miłe rzeczy. No ale lepiej wyolbrzymić w tą stronę i wmówić sobie, że się w to wierzy. A więc każdy osobiście wymienia, ja np. miałam miłą rozmowę z przyjaciółką, albo miły lunch. Cokolwiek.
2. Jak mogę sprawić dzień jutrzejszy lepszym?
No i tutaj jednak trzeba pomyśleć, no bo... Patrzysz na dzień dzisiejszy, myślisz sobie hmmm... nie poszło tak jak bym chciała. Po raz setny obiecywałam sobie iść pobiegać przed pracą, ale się nie udało. Więc warto np. dodać to do listy na nowy dzień.
Powiem wam, że u mnie to działa. Zaczęłam robić rzeczy, których nigdy nie robiłam. Np. wstaję 1,5 godziny przed wyjściem do pracy, biorę prysznic, oglądam motywujące vlogi, jem na spokojnie śniadanie, delektuję się poranną kawą, szykuję się do pracy. Chciałabym dodać bieganie i przygotowanie obiadu, step by step. Nie zdawałam sobie sprawy jak dużo łatwiejsze jest życie kiedy zrobimy wszystko co musimy wcześniej, rano, kiedy chce nam się żyć, kiedy mamy ochotę, a nie po pracy, kiedy jesteśmy zmęczeni i jedyne o czym myślimy to odpoczynek.
Oczywiście moja teoria może nie zgadzać się u wielu osób. Ja od zawsze byłam porannym ptaszkiem, ale ciężka praca fizyczna (nauczyciel w przedszkolu) i irlandzka pogoda zmieniła mnie w ponurego, wiecznie zmęczonego mruka, który tylko czeka na to aby po pracy wleźć to ciepłego łóżeczka. Tak zwane wyjście ze sfery komfortu nie jest łatwe, ale uwierzcie mi opłaca się! O tym jak wyjść ze sfery komfortu napiszę później.

Dlaczego ten post jest dla mnie ważny. Ponieważ zrozumiałam, że jeśli sama sobie nie pomogę w wyjściu ze stanu depresyjnego połączonego z ukochaną sferą komfortu, nikt ani nic mi w tym nie pomoże. Dlaczego? A dlaczego ktoś miałby mi czegoś zabraniać, jeśli ktoś coś mi zabroni zrobię to z jeszcze większą upartością i zawziętością. Dlaczego ktoś miałby mi coś zabierać jak np. słodycze, wino czy pizzę, przecież każdemu należy się nagroda, za ciężkie chwile w pracy... no tak, ale nie codziennie. Jeśli robimy to codziennie to mogę stwierdzić, że 1. weszłam w sferę komfortu z której nie jest łatwo się wydostać, 2. przeszłam na „złą stronę mocy” w odżywianiu, 3. jeszcze chwila a zostanę alkoholikiem. Haha, śmieszne, co? No nie tak do końca, bo jak by się tak nad tym dłużej zatrzymać i zastanowić to... O matko! Marnuję swoje życie, a przecież miałam być człowiekiem sukcesu! Miałam spełniać swoje marzenia! Co ja robię w tak ponurym miejscu i czasie? Na szczęście mam swój wake up call. Nie poddam się, dam radę. Zmienię swoje życie. Wytrzymam.


Pozdrawiam i zachęcam do wypróbowania powyższej metody. Pamiętajcie, aby coś weszło nam w nawyk musimy robić to codziennie przez 21 dni. Nie przestawajcie w swoich postanowieniach! Wierzę w was, a wy we mnie?



8 komentarzy:

  1. Świetne podejście:) Dbaj o ciało i dusze jednocześnie sama się tego uczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo mądry post :) też miałam taki depresyjny etap w życiu i z pomocą motywujących blogów i vlogów z czasem odnalazłam swoje sczęscie i pokochałam siebie :)
    pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nastawienie ma znaczenie!
    świetne podejście!

    OdpowiedzUsuń
  4. ja chyba mam ogólnie pozytywne nastawienie ;) bardzo rzadko mam dni, gdy jestem jakoś negatywnie nastawiona :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, że stosuję część z tych rad i to naprawdę działa! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny post, bede musiala wdrazyc w zycie kilka rad
    nakrywka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Okej . Dam szansę temu sposobowi i sprawdzę jego skuteczność ;) Za 21 spodziewajcie się kolejnego posta

    www.kaminskadorota.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. inspirujące, zapraszam http://fantastic-brand.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń