Translate

sobota, 27 kwietnia 2013

20. Prezenty dla bliskich i pierwsze rozdanie!

Dzień dobry!

Podczas wczorajszego szaleństwa znalazłam chwilę na zakupienie drobnych prezentów dla mojej mamy (portfel, bransoletka, wisior i kolczyki)


oraz dla moich dwóch najlepszych przyjaciółek po takim oto zestawie (portfel i zestaw małych kolczyków)- mam nadzieję, że się ucieszą :P

Na tak wielu blogach czytam o Polskiej wersji Women's Health, że kupiłam sobie swoją własną wersję, oczywiście brytyjską wersję, anglojęzyczną.
Na okładce niejaka Brooklyn Decker, znam ją z jednego filmu.

  A teraz okładka polska- łudzące podobieństwo, nieprawdaż? ;) Ciekawe czy na każdej kolejnej okładce będą aż tak podobne do siebie gwiazdy, nawet podobnie ubrane :P


A tu klika zdjęć z anglojęzycznej wersji.





Tak, tak bez obaw, gdy znajdę już czas (np. w samolocie podczas 3 godzinnego lotu) na pewno napiszę jakieś ciekawostki zaczerpnięte właśnie z tej gazety. 

Powiem szczerze, że czytywałam Shape od 3 lat (każdy egzemplarz). Women's Health kupiłam ze zwykłej ciekawości, ale jak na razie bije Shape pod każdym względem.

Aaaa i na koniec. Podczas pobytu w Pl chciałabym zrobić rozdanie, a konkretnie przedmiotem rozdania będzie ten oto magazyn. Co musicie zrobić? 
1. Napiszcie o moim blogu w swojej notce.
2. Dodajcie mnie do odwiedzanych/ linków czy co tam macie na blogu.
3. Napiszcie w komentarzu pod tą notką dlaczego wy zdecydowałyście się na zdrowszy tryb życia i ćwiczenia, dlaczego i po co to robicie, co wam to daje, co jest waszą motywacją, jakie macie sposoby na odreagowanie stresowych sytuacji?
4. Zalajkujcie moją stronę na fb

Najlepsza wypowiedź zostanie nagrodzona anglojęzycznym magazynem Women's Health May/June 2013!! 

Czekam z niecierpliwością na wasze wypowiedzi!

czwartek, 25 kwietnia 2013

19. Nocny maraton też warto zaliczyć xD

Witam późnym wieczorkiem :)))
Nie będę Was oszukiwać, że jakoś cudownie mi idzie. Z dietą jest fatalnie- śniadanie dwa tosty z serem, ketchupem, majonezem i szynką, na obiad spaghetti (bez tłuszczu, zdrowe) z makaronem, podwieczorek to batonik muesli i kawa, kolacja (i tu najlepsze!) paczka pringelsów, 6 kostek czekolady i kinder bueno białe. Łącznie jakieś 2tys kcal znów (!). Od poniedziałku ciągnę na 2 tys kcal, jednym słowem jem dużo za dużo. No już trudno. Motywuję się codziennie, ale jakoś za mało mam jeszcze sił w sobie aby zmienić dietę. Nie pomaga wtorkowy wylot do Polski. Będę tam dużo jadłam polskiego jedzonka, spotykała się z przyjaciółkami, piła alkohol, jadła moje ukochane pizze. Mimo to zrobiłam sobie zdjęcia i pomyślałam "chcesz wracać z dodatkowymi pięcioma kilogramami czy dwoma?"




Natychmiastowo ogarnęły  mnie wyrzuty sumienia, ogarnęłam się, założyłam dresy, buty i pobiegłam. Standardowo 30 min :)))) Do tego poszłam później na spacer 30 min. Wcześniej 30 min na rowerze i takim sposobem zrobiłam dziś niezłe cardio :D Endorfinki dały mi powera i zaraz ogarnę swoje plany, pakowanie itd. Także nawet bardzo późno w nocy warto sobie potruchtać. Kończąc bieg ścigałam się z inną dziewczyną, ona biegła po drugiej stronie drogi :P fajne to było :P W ogóle w mojej dzielnicy strasznie dużo osób biega co jeszcze bardziej motywuje mnie do ruchu.
Pod spodem zdjęcia mojej kochanej Irlandii podczas mojego nocnego "maratonu". Ten cień to ja :D Słuchawki na uszach i biegamy!! xD





Jutro masa rzeczy do załatwienia. Najpierw posprzątać dom, później kąpiel, pielęgnacja ciała, na zakupy już takie przed wyjazdowe, czyli prezenty i może coś dla siebie, spotkanie z TŻ a na 19 do 1 praca. Jakież moje życie jest zabiegane, ale to lubię!

Pozdrawiam i całuję. Miejmy nadzieję, że jutro już pójdzie mi lepiej i dietka będzie perfecto!

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

18. Zmotywowana przez Mary

Dzień dobry!
Dzisiaj chciałam poruszyć bardzo ważny dla mnie temat. Od jakiegoś czasu (od poznania mojego nowego chłopaka, czyli od marca) zagubiłam równowagę w swoim życiu. Moje życie było raczej poukładane- praca na cały etat, praca na pół etatu, moje zajęcia dodatkowe jak nauka języka francuskiego, angielskiego, do tego sport i dieta. Od kiedy poznałam mojego chłopaka cały świat przewrócił się do góry nogami, najpierw brak czasu na jedzenie i zajęcia dodatkowe, również sport, utrata kilku kilogramów, później obrót w drugą stronę, choroba i ciągłe dogadzanie mi przez chłopaka- jedzonko, słodycze, brak ruchu, brak chęci na inne życie. W tej chwili... dopiero właściwie dzisiaj zrozumiałam, że straciłam kontrolę nad swoim życiem, nad jedzeniem, aktywnością fizyczną. Od czwartku do niedzieli pochłonęłam tyle kcal których przez cały miesiąc nie zjadłam (nie żartuję). Do tego stres spowodowany pracą, obraniem życiowej ścieżki itd spowodowały, że zajadałam stresy. Z pomocą przyszedł mi filmik dodany przez Mary. Same zobaczcie.

 http://www.youtube.com/watch?v=NrpRxybirdY&feature=player_embedded

Ten oto filmik dał mi takiego kopa do ogarnięcia się. Nie żałuję 30 min spędzonych na oglądaniu go.
Po zobaczeniu filmiku od razu wzięłam się do planowania swojego życia. Rozpisałam sobie moje małe i duże cele w życiu oraz jak je osiągnąć. W tej chwili skupiam się już tylko na realizacji.

Do odchudzania też mam zamiar podejść z głową- 1300 kcal, zdrowe jedzenie, ograniczenie fast foodów (ale nie całkowicie, bo wiadomo, że jesteśmy tylko ludźmi), ograniczenie alkoholu. Do tego sport, raz bieganie 30 min, raz rower 30 min, do tego wyzwanie przysiadowo-brzuszkowe od nowa. Dziś dzień nr 1 czyli 50. Poszło mi świetnie ;))))

Co do celów życiowych to niestety potrzeba na to czasu ale też jest to osiągalne. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w ulepszaniu siebie!





piątek, 19 kwietnia 2013

17. Z górki i... pod górkę.

A było już tak pięknie... i cóż. Wczoraj miałam masę stresów. Musiałam podjąć życiową wręcz decyzję, która wymagała ode mnie 2 dni ciągłego, męczącego i stresującego myślenia. Przed wczoraj jeszcze ładnie się trzymałam, ale wczoraj już nie wytrzymałam. Zjadłam duże ilości jedzenia i to przez cały dzień- jednym słowem zajadałam swoje stresy. Niestety tak już mam i na prawdę ciężko jest to zmienić. I tak bardzo dobrze, że tylko 1 dzień mi się taki zdarzył, bo znając siebie z kilku lat wstecz mogłabym tak nawet tydzień pociągnąć, ale NIE! Powiedziałam sobie nie w środę, mówię i dziś. Nie chcę zmarnować mojego zapału do odchudzania. Na prawdę tym razem chcę aby się udało. Dziś już ładnie jem, tak jak powinnam.
Jako że mamy piękną wiosnę, ja i mój chłopak zamierzamy wyjechać gdzieś na weekend. Może nie dziś, ale jutro. Zobaczymy z resztą, jeszcze dokładnie tego nie obgadaliśmy. Na pewno pokażę wam zdjęcia (o ile będą jakieś warte publikacji :P ).

Chciałabym pokazać wam siebie. Na pierwszych zdjęciach waga 60 kg (nawet ponad, przed odchudzaniem). Na dwóch kolejnych waga 58,3 kg, w trakcie odchudzania. Przed świętami ważyłam jeszcze mniej bo 57,5 kg. Z niecierpliwością czekam na tą wagę. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko dalsze dietkowanie i ćwiczenia. Powodzenia!




środa, 17 kwietnia 2013

16. I just can't get enough

 Dziękuję za 2 tysiące wejść!!

Nie mogłam się wczoraj powstrzymać. Idąc do pracy... zaczęłam biegać przez jakieś 10-15 min. Pogoda dopisywała, byłam nad morzem... no nie mogłam się po prostu powstrzymać ;))))

Szukając powodów dla których nie chudnę trafiłam wczoraj na super forum SFD.pl. Bardzo polecam lekturę z tych linków.
8-najwiekszych-bledow-poczatkujacych
Zbilansowana_dieta_redukcyjna
Najwazniejsze_tematy_dla_JUNIORA
Skuteczne_odchudzanie
I ja się dziwiłam, że nie chudnę! Heh. Moje zapotrzebowanie kaloryczne przy umiarkowanym wysiłku fizycznym wynosi 1400kcal. Żebym schudła muszę mieć ujemny bilans kaloryczny, czyli muszę odjąć minimum 100 kcal dziennie. Ja chciałabym jadać 1000kcal dziennie, aby szybciej schudnąć ;))
Od kilku dni jestem na diecie. Dziś wreszcie zanotowałam porządny spadek. W zeszłym tyg było 59,5 kg. Dziś 58,3 kg. Także walczę dalej! Przypomnę, że przed 2 tyg chorobą i świętami ważyłam 57,5 kg także jeszcze daleko mi do tego. Mój cel nr I to 54 kg!  
Na czym mi teraz najbardziej zależy? Na pozbyciu się boczków z brzucha i cellulitu z ud.  Cellulit z pupy zszedł całkiem! xD Chciałabym chodzić w szortach w tym roku i się nie wstydzić :)))
Właśnie miałam iść biegać, ale się rozpadało.... Poczekam aż trochę przestanie i zaraz lecę! xD
Pozdrawiam i miłej lektury!




wtorek, 16 kwietnia 2013

15. Bieganie czas zacząć!

Helloł!
Witam w tak piękny, słoneczny poranek :))) aż się buzia sama śmieje! Wiosna!
Jako że pogoda coraz ładniejsza, choroba mnie już całkiem opuściła i słońce świeci to Cindy ma masę energii w sobie i postanowiła sobie nowy cel. Od zawsze uwielbiałam biegać. Kiedyś, w podstawówce i gimnazjum dostawałam medale i puchary za biegi, a dokładniej sprinty. Do tej kondycji dużo mi brakuje, ale wczoraj ruszyłam dupsko! :))) Poszłam pobiegać. Jako że ostatni raz biegałam w październiku lub listopadzie (nie pamiętam) to myślałam, że wczoraj nie dam rady zrobić dawnego dystansu. Ale dałam! Dałam! I to bez najmniejszych problemów! Myślę, że rzucenie palenia bardzo mi też w tym pomogło ;))))
Moim celem jest bieganie 6 dni w tygodniu po 60 min dziennie. Jak na razie zacznę od 3 razy w tygodniu po 30min i będę zwiększać co tydzień o 1 dzień, a później będę zwiększać czas. Nie zostało nam dużo czasu do lata, tylko 2,5 miesiąca, więc myślę, że warto się wziąć za siebie żeby nie płakać na plaży.
Przed chorobą ważyłam już 57,5 kg. W tej chwili ważę 59 kg. Do mojej wymarzonej wagi daleko, ale nabieram mięśni więc nie narzekam.
Stay strong!
Pozdrawiam!!!


czwartek, 11 kwietnia 2013

14. Wiosna

Witam wszystkie czytelniczki i czytelników!

Tak, tak wiem już od dawna nie pisałam. Na prawdę nie miałam na to czasu. Następną notkę mam gotową już od miesiąca i czeka na opublikowanie ;)

Ale dziś chciałam napisać o sobie. Chyba troszeczkę nie trafiłam z nazwą bloga. Chciałabym wzbogacić profil bloga o bardziej prywatne przemyślenia, utrzymując go w tonie sportowo-dietetycznym. Chciałabym opisywać moją walkę z kilogramami, zapisywać swoje treningi i to co zjadłam.

Co działo się przez ostatni miesiąc? Ojjj działo się :P Do moich zajęć podstawowych (praca na 1,5 etatu) doszła wiosenna miłość hehe. Dieta szła mi wtedy idealnie, dużo schudłam. Z rozmiaru 40 do 36. Później się rozchorowałam, a mój ukochany rozpieszczał mnie wszystkimi smakołykami. Dzięki 2 tygodniom choroby przytyłam do rozmiaru 38. Boczki trochę wróciły, cellulit też troszkę wrócił. A w tej chwili to ja chcę wrócić- do zdrowych nawyków, ćwiczeń i zdrowszego życia.
Muszę się pochwalić. Od 27 kwietnia nie palę papierosów. To bardzo duży krok dla mnie. Paliłam od 3-4 lat (nie pamiętam dokładnie :P). 3majcie kciuki żebym już nigdy do tego nie wróciła. Nie chcę! Obrzydlistwo! Śmierdzi to jak nie wiem, a już nie wspomnę o zdrowiu.

Jaki plan na kwiecień?
Dieta 1400-1600 kcal (pracuję fizycznie), dieta zdrowa, pełna owoców, warzyw. Do tego w miarę możliwości skalpel lub bieg oraz zaczęłam wyzwanie przysiadowo-brzuszkowe dziś dzień 6.

Pamiętajcie dziewczyny absy robimy w kuchni, nie na siłowni- czyli musimy się ładnie odżywiać żeby mieć ładny brzuszek! I tego wam życzę.
Do napisania niedługo!