Translate

niedziela, 24 listopada 2013

Jesienne linistwo i moja dieta

Hej! Pozdrawiam Was sprzed kubka zielonej herbaty oraz talerzyka na którym leży kiwi, kostka gorzkiej czekolady 74% i skórki ze zjedzonej przed chwilą mandarynki.

sobota, 19 października 2013

Słodycze gińcie!

Dziękuję serdecznie za komentarze i liczne odwiedziny. Miło wiedzieć, że ktoś czyta moje wypociny.

Dzisiaj chciałam wam się pochwalić moim postanowieniem, którego jak na razie się trzymam i nie mam zamiaru z niego zrezygnować.


Wypowiedziałam wojnę słodyczom, chipsom i innym dziwolągom!! ;)

sobota, 12 października 2013

What's new

Wiem, wiem nie było mnie dość długo... wiem, wiem jesteście złe. To wszystko przez moje życie prywatne. Dużo się wydarzyło, ale nie mam zamiaru was zanudzać. Mam wam jak zwykle tyle do napisania, że nie wiem od czego zacząć :)

Od trzech tygodni lub miesiąca, nie wiem dokładnie jestem na mojej wymyślonej diecie, którą nazywam dietą cud- jesz mniej, zdrowiej i chudniesz. Do tego dokładam dwa razy w tygodniu godzinkę jazdy na rowerze, siłownię, saunę, jacuzzi, basen i efekty są świetne. Chciałabym już na zawsze tak jeść, tak ładnie... to wszystko przez to, że mój chłopak wyjechał na urlop na dwa i pół tygodnia do Polski i chcę być o rozmiar mniejsza kiedy wróci. On mnie uwielbia taką jaka jestem, ale ja chcę być piękniejsza po prostu dla siebie. Jak się domyślacie wakacje na wyspach kanaryjskich i Londyn nie wypaliły... no cóż, może za rok. Mam nadzieję!

Jutro idę na zakupy ubraniowo-kosmetyczne! Nie mogę się doczekać!!

Dobranoc!
Buziaki

I know, I know, I wasn't there for quite a long time... I know, I know, you are angry at me. It's all because my private life. A lot happend but I am not gonna bore you. I have so much to write about, but I don't know where to start :)

Since two or three weeks, I don't know exactly, I am on my imaginary diet, I am calling it miracle diet- you are eating less, more healthy and you are losing weight. I am adding one hour of cycling, gym, sauna, jacuzzi and swimming pool to it, and results are great. I would like to eat like this forever... it's all because my boyfriend is on holidays in Poland for two and a half weeks and I want to be one size less than I am now. He loves me the way I am but I want to be prettier just simply for myself. As you can guess holidays on Canary Islands and London needs to wait... maby next year :) I hope so :P

Tomorrow I am going shopping! I can't wait!

Nite nite!
xoxo

wtorek, 27 sierpnia 2013

34. Co tam u mnie?

Witam moich cudownych odwiedzających!

Dziś notka pt. co tam u mnie?

Choć wydaje się, że nie dbam o bloga, nic nie piszę to wchodzę na niego codziennie. Bardzo przepraszam za długą nieobecność (sama nie wiem kiedy te tygodnie zleciały), ale jestem troszkę zabiegana. W grę weszła nowa praca- tak, tak jestem przedszkolanką! Na razie na pół etatu, a od następnego tygodnia zaczynam na cały etat. Jak się okazało mam FETAC level 7 (a ja głupia chciałam płacić 2 tys euro za level 5), ponieważ ukończyłam studia nauczycielskie w Polsce :))) Dostałam również propozycję pracy w Polskiej szkole jako nauczyciel języka angielskiego (soboty). Wiem, że biorę trochę dużo na głowę, ale do CV będzie pasowało jak ulał! :))) Doświadczenie w pracy z dziećmi i dorosłymi w dodatku w Irlandii ;)))

Następną przyczyną mojej nieobecności jest dom- ciągłe sprzątanie, gotowanie brrrr! No i siłownia. Wczoraj poćwiczyłam również mięśnie i mam taaakie zakwasy! Wszystko mnie boli. Do pracy i z pracy jeżdżę na rowerze, tak samo z siłowni i na siłownię, także wczoraj spaliłam jakieś 750 kcal (wg endomodo), a w dni nietreningowe spalam 350 kcal- trasa do pracy i z powrotem. Zaplanowałam sobie, że będę odwiedzała siłownię 3 razy w tygodniu, jak na razie jeszcze się nie udało, ale może w tym tygodniu się uda!

Jeśli chodzi o dietę to bardzo ładnie się trzymam, jem zdrowo i dużo mniej niż wcześniej. Nie objadam się. Miałam zrobić miesiąc bez słodyczy, ale chyba nie da rady. Lubię raz w tygodniu zjeść paseczek czekolady lub pół batona. Nie uważam tego za jakieś wielkie przestępstwo! Tym bardziej że ćwiczę.

Moja motywacja wzrosła już wcześniej, bo chcę po prostu zgubić ten niepotrzebny tłuszczyk na zawsze, ale mam również nową motywację- jedziemy na wakacje!!! Na wyspy kanaryjskie od około 5 października na tydzień!! :) muszę się jakoś prezentować przecież :P

A 25 października mamy zamiar zahaczyć o Londyn! Juhuuu!


A tak poza tematem to ja już czuję jesień... nie przepadam za jesienią szczerze powiedziawczy... może w tym roku ją polubię?










czwartek, 8 sierpnia 2013

33. O cellulicie kilka słów

Dzisiaj troszkę o cellulicie. Jako że sama go mam i bardzo ciekawiło mnie skąd się wziął oraz jak z nim walczyć, postanowiłam co nieco się o nim dowiedzieć i pokonać wroga. Nie będzie to łatwa walka, ale dam radę prawda? Jak dobrze wiemy jest to straszna dolegliwość, która spotyka około 90% kobiet. Muszę was niestety zmartwić, ale nigdy nie pozbędziemy się cellulitu "na zawsze". Gdy "skórka pomarańczowa" już raz się pojawi możemy ją tylko zminimalizować. Niestety wymaga to systematyczności, cierpliwości i wytrwałości w działaniu, ale nie zniechęcajmy się. Jeśli chcemy aby "skórka pomarańczowa" nie pokazywała się już więcej musimy dalej dbać o ciało w newralgicznych miejscach, nawet jeśli wydaje nam się, że cellulit został unicestwiony!



Co to właściwie jest cellulit?
Cellulit (skórka pomarańczowa) właściwa medyczna nazwa to lipodystrofia– nieprawidłowe rozmieszczenie tkanki tłuszczowej, występujące razem z obrzękowo-włóknistymi zmianami tkanki podskórnej. Pojawia się po okresie dojrzewania. Efektem jest nierówna i pofałdowana powierzchnia skóry ud, bioder, kolan, pośladków, ramion i sutków. Na skórze tych partii ciała mogą być widoczne guzki i zgrubienia, czasami mogą one powodować ból.
Zmiany występują przede wszystkim wśród kobiet i młodych dziewcząt i powodowane są prawdopodobnie przez nadmiar estrogenów w ich organizmie. Rzadko występuje u mężczyzn.
 źródło: wikipedia


Rodzaje cellulitu
Tłuszczowy (lipidowy)– powstaje w skutek gromadzenia się kwasów tłuszczowych w tkankach i w skórze. Z kwasów tłuszczowych powstają trójglicerydy, które w przypadku nie rozłożenia się i nie wydalenia, gromadzą się w komórkach.Skutkuje to powstawaniem wgłębień i wyczuwalnych guzków na powierzchni skóry. Łatwo rozpoznać ten rodzaj cellulitu - przy ściśnięciu ciała powoduje on ból spowodowany uciskiem zakończeń nerwowych przez komórki tłuszczowe. Najczęściej występuje w takich partiach ciała jak uda, biodra i łydki.

Wodny– ten rodzaj cellulitu powstaje na skutek nieprawidłowego krążenia krwi i limfy wewnątrz tkanek. Powodują go także zaburzenia hormonalne i nieprawidłowa dieta. Jest lekko bolesny w dotyku, jednak nie aż tak jak cellulit tłuszczowy. Dotyka głównie osoby szczupłe. 

Cyrkulacyjny– łączy cechy dwóch wyżej wspomnianych rodzajów cellulitu.
źródło: cellulit24.com

Czyli tak na "chłopski rozum" cellulit tłuszczowy pojawia się wtedy, gdy zwyczajnie jemy nie zdrowo (fast foody, tłuszcze itd), wodny natomiast kiedy zatrzymuje się woda w organizmie, czyli np. kiedy bierzemy tabletki antykoncepcyjne, kiedy wariują nam hormony czy kiedy używamy za dużo soli.



Jak z nim walczyć?
1. Można brać tabletki, które moim zdaniem i tak za bardzo nie zadziałają.
2. Prysznic na zmianę gorąca i zimna woda, to chyba najlepszy sposób.
3. Kremy antycellulitowe- ja używam Eveline (mi pomaga).
4. Masaże, mogą być wykonywane rękoma lub np. bańkami chińskimi
5. Masaż szorstką rękawicą.
6. Zdrowa dieta bogata w warzywa i owoce.
7. Woda, woda, woda.
8. Rezygnacja z soli.
9. Zielona herbata.
10. Jedzenie oliwy z oliwek oraz produktów moczopędnych np. truskawki, ananasy, arbuzy, szparagi.


Trzeba jednak pamiętać, że nie jest to łatwa droga, ale na pewno warto! Dlatego zacznijmy już dziś walkę o lepszą siebie! powodzenia!!

źródło zdjęć - internet

środa, 7 sierpnia 2013

32. Specjalny post motywacyjny

Właśnie przeczytałam posta na blogu jednej z was i aż się zdenerwowałam. Pewna osoba waży 80 kg, schudła 7, a teraz znów przytyła i to z nawiązką. W tej chwili waży ponad 80 kg. Z jednej strony przykro mi się zrobiło kiedy przeczytałam jaka smutna i zła na siebie jest owa dziewczyna, a z drugiej strony sama jestem na nią zła, bo kiedy czytam "znów zjadłam słodycze i popiłam colą" to myślę sobie, "a czego innego oczekiwałaś po takiej diecie". Do tego pisze "nie chce mi się tyłka ruszyć" albo "co z tego, że idę na spacer jak w drodze jem batonika". Kochana! Spójrz na siebie! Czy to aby na pewno jest zdrowy i aktywny tryb życia? Czy na prawdę chcesz objadać się fast foodami, słodyczami i do tego popijać colę? Takim sposobem nigdy nie schudniesz, a tylko wpakujesz się w poważne kompleksy. Pamiętaj dopóki walczysz jesteś zwycięzcą, dlatego walcz! Walcz o siebie! Walcz o lepsze samopoczucie! Walcz o zdrowie! Gwarantuję Ci, że jeśli zmienisz dietę, a dodatkowo zaczniesz uprawiać sport to na pewno będziesz się czuła lepiej, a złe samopoczucie zniknie gdzieś tam w tyle. Bądź ponad to i walcz! Nie poddawaj się! Ja w Ciebie wierzę! Wierzę w Was wszystkie!!

Pamiętajcie, to nie ma być krótkotrwała dieta, a zmiana nawyków, na zawsze!

To co powalczysz dla mnie, a przede wszystkim dla siebie?






A teraz troszkę o moim dzisiejszym jedzonku:
Śniadanie: 2 kanapki z szynką, 2 plasterki sera camombert i pomidor
przekąska: 1 kostka czekolady 
(będzie)
2 śniadanie: koktajl owocowy- maliny, jagody, banan, wiśnia, jog nat lub mleko
obiad: spaghetti z dużą ilością pomidorów i połowa mniej makaronu pełnoziarnistego niż zawsze
kolacja: białkowa

wtorek, 6 sierpnia 2013

31. Dzień spa I

Już od dłuższego czasu zbieram się do napisania o moim kosmetycznym dniu. Cykl o kosmetykach nazwałam "Dzień spa". Muszę przyznać, że od kilku miesięcy nie dbałam o siebie jakoś specjalnie, poza prysznicem jedynie codzienny balsam i wyrywanie brwi... Tak, tak wstyd mi z tego powodu. Mając dziś nadwyżkę czasu postanowiłam zrobić sobie dzień spa. Postanowiłam również, że będę go robić przynajmniej raz w tygodniu, jak na kobietę dbającą o siebie przystało. Ostatnio dużo myślałam o swoich postanowieniach noworocznych, których tak na prawdę do teraz nie udało mi się wykonać. Myślę, że jest to tylko i wyłącznie moja wina. Mój zapał do działania starcza na... nie oszukujmy się... krótko. Stwierdzam, że czas to zmienić!
Jak wiecie rozpoczęłam już wizyty na basenie, do tego jacuzzi, masaże wodne i sauna. Na razie nie mogę za bardzo obciążać organizmu, ale za jakiś miesiąc zaczynam również wizyty na siłowni i fitness (interesuje mnie Zumba i Pilates).

Popijając zieloną herbatkę zapraszam was do mojego domowego spa :))))

Najpierw użyłam peelingu do ciała z winogron BeBeauty. Bardzo polecam, skóra jest po nim gładka i nawilżona.


Następnie użyłam maski do włosów Wax

Postanowiłam również, że zadbam o stopy, dlatego wyszorowałam stopy pumeksem, tarką i używłam peelingu do stóp z Avonu, o tego
Następnie zrobiłam peeling twarzy Lirene

Później tonic Nivea


A na sam koniec krem antycellulitowy Eveline



A wy jak dbacie o swoje ciało?

środa, 31 lipca 2013

30. Wszystko zaczęło się układać!

Wreszcie zaczyna się układać!!
Na prawdę warto mieć marzenia. Ja spełniam swoje marzenia jedno po drugim :) Kolejne marzenie spełnione! Dostałam pracę jako nauczyciel w przedszkolu! Zrobiłam to! Udało się! Trzy miesiące (albo więcej) starania się, ale wreszcie ktoś zauważył mój potencjał! Jestem najszczęśliwsza na świecie. Wreszcie mówię bye-bye fast foodowi i sprzątaniu! Normalne pieniądze, praca od pon do pt, maksymalnie do godziny 18.30, weekendy wolne i wreszcie zacznę żyć!

Tak jak pisałam kurs FETAC level 5 zrobię na pewno, w przyszłości może mi się przydać. Do tego kontynuuję język francuski (moja przyjaciółka jest francuską i uczy mnie za na prawdę śmieszne pieniążki). Ostatnia lekcja była w styczniu, więc muszę odświeżyć swoją wiedzę. Do tego uczę się słówek z angielskiego (nie uznajcie mnie za kujona, ale mój angielski jest na mega wysokim poziomie i żadne  słowniki tematyczne już mi nie wystarczają, za niski poziom) ze słownika Oxforda :P A co tam, jedna strona na dzień i za 3 lata będę znała tyle słówek, że głowa mała :D

Z moim kręgosłupem lepiej. Biorę silne leki. Wczoraj przyszły wyniki rezonansu. Diagnoza lekarza zmiany w dwóch dyskach i rwa kulszowa. Za jakiś czas powinno zacząć mi przechodzić. Chodzę, w domu robię już wszystko, energia mnie rozpiera, bo dostałam nową pracę. Zaczynam od 19 sierpnia, na pełen etat :) Zaraz biorę się za porządki w domu, bo jak zacznę pracę to będę miała mniej czasu.

Rozpoczynam zupełnie nowy, długo wyczekiwany okres w moim życiu- ZDROWA DIETA. Teraz już nie wmówię sobie, że za dużo się dzieję, że nie ma stabilizacji w moim życiu itd. Teraz biorę się za dietę. Dziś 3 dzień moich zmagań. Nie traktuję tego jako diety cud, ale zmiany nawyków żywieniowych. Od nowego miesiąca- sierpień, zaczynam chodzić na siłownię- tzn nie tak do końca. Na razie mogę zacząć od basenu żeby nie przeciążyć kręgosłupa, ale później chcę już normalnie zacząć chodzić na siłownię. Moja siłka to jest taki wypas!! Siłka, basen, jacuzzi, sauna a do tego zumba itd :/ za jedyne 30 e miesięcznie przy wykupieniu karnetu na rok :)



Pełna energii żegnam się z wami :) na kilka dni :P

wtorek, 23 lipca 2013

29. Problemy z kręgosłupem

Witam!
Na początku chciałabym was wszystkie gorąco pozdrowić i przeprosić za moją bardzo długą nieobecność. Mam na to niestety dobre wytłumaczenie. A mianowicie od piątku (12 lipca) zaznałam urazu kręgosłupa i niestety byłam zmuszona na wylegiwanie się w łóżku. Nie pisałam do was, bo nie wiem za bardzo co miałabym napisać, a poza tym ból był nie do zniesienia. Podejrzenie- rwa kulszowa bądź wypadnięcie dysku. Co się okazało? Na razie nic, w piątek będę miała rezonans. Mimo wszystko uważam, że to rwa kulszowa, bo aż tak bardzo nie boli, ale zobaczymy. Jestem na 3 bardzo silnych lekach, przez które boli mnie brzuch i wypadają mi włosy, robi mi się słabo, itd.
Mój stan od dziś poprawia się, przeszłam spory kawałek drogi na piechotkę, pomogłam chłopakowi w robieniu kolacji. Niestety po tych czynnościach mój stan się pogorszył. Jutro idę do lekarza na kontrolę, ale i tak wszystkiego dowiem się w czwartek.

Ciężko jest trzymać się diety leżąc przez cały czas w łóżku, na prawdę nie jest łatwo. Pozwalałam sobie na lody, czekoladę... No cóż, jakoś musiałam sobie uprzyjemnić czas. Od dziś staram się jeść zdrowiej... zobaczymy jak mi to wyjdzie. Strasznie bym chciała mieć bzika na punkcie zdrowego odżywiania i ćwiczeń, ale jak widać nie po drodze mi to. Ćwiczyć jeszcze przez długi czas nie będę mogła, a z jedzeniem to różnie bywa. Może nie jem jakoś strasznie dużo, czy coś, ale zdarzy mi się właśnie jakaś słodycz, choć powiem szczerze, że wolę wodę! I owoce zamiast słodyczy.

Trzeba przyznać, że mam pecha. Kilka tygodni temu został mi skradziony portfel ze wszystkimi kartami, dokumentami tożsamości, pinami, a nawet tabletkami anty. Teraz kręgosłup. Lepszej pracy w dalszym ciągu nie mogę znaleźć. Na prawdę ciężko jest pozostać pozytywnie nastawionym, gdy odechciewa się żyć.

Na pewno coś ciekawego jeszcze napiszę ;)

Dziękuję za tak liczne odwiedziny mojego bloga i przepraszam za nieobecność.


Cindy

poniedziałek, 8 lipca 2013

28. Walczmy o swoje marzenia, osiągajmy swoje cele, bądźmy tym kim chcemy być.

Dziś troszeczkę o moich dalszych zmaganiach.

Minęło już 8 dni od kiedy rozpoczęłam zdrowy i lepszy styl życia. Powiem szczerze, że pierwsze kilka dni było chyba najgorsze. Zmiana związana z jedzeniem, czyli nie jedzeniem słodyczy, moja nerwowość, do tego jeszcze zbliżający się okres... straszne, ale dałam radę i dzięki temu jestem silniejsza. Jeśli chodzi o ćwiczenia to nie jest najgorzej. 4 dni z ćwiczeniami, 4 bez. Niestety to wszystko przez okres. Wczoraj i dziś nie czułam się najlepiej dlatego odpuściłam. Nie załamuję się tym jednak ponieważ wykonuję pracę fizyczną i na pewno spalam kalorie ;) dodatkowo trzymam się diety więc jest okej. Jakiej diety? MŻ- mniej żarcia. Mój chłopak już mówi, że leci mi z "boczków" i brzucha, także jestem powoli zadowolona. Efekty są, chęci dalej są, więc hurrra!!! Oby tak dalej.
Jeśli o mnie chodzi to chciałabym nie tylko zgubić zbędne kilogramy, ale i utrzymać je. Chciałabym na stałe wpaść w aktywny i zdrowy tryb życia. Wiem, że moje dotychczasowe efekty nie są jakieś spektakularne, ale wierzę, że małymi kroczkami osiągnę sukces. Nie przytyłam w 1 dzień to i w 1 nie schudnę. Daję sobie kilka dobrych miesięcy na cały ten proces i zmianę nawyków, zarówno żywieniowych, jak i treningowych. Wierzę, że już za chwilkę zarażę tym mojego chłopaka i będzie mi dotrzymywał towarzystwa w treningach :)

Jeśli chodzi o sferę samodoskonalenia stwierdziłam, że moim celem na najbliższy rok jest zostać przedszkolanką. Muszę zrobić FETAC kurs i wierzę, że wtedy już na pewno mi się uda. Przedszkolanka pracuje w normalnych godzinach czyli pomiędzy 7, a 18 (dwie zmiany) lub np. w innym przedszkolu od 7 do 16. Dodatkowo weekendy wolne, życie ma swoje stałe tempo, a człowiek może normalnie żyć, spać w nocy, zaplanować sobie treningi, znaleźć hobby. Dlatego nie wymagam od siebie cudów, jeśli wiem, że jutro zaczynam pracę o 19 (wyjeżdżam z domu o 17.30), pracę skończę o 2 w nocy, a do domu dotrę o 3 rano... jak nie później. Muszę wytrzymać. W najgorszym przypadku już tylko przez rok :)
Poza tym dalsza nauka języka angielskiego, w tej chwili już tylko nowe słownictwo. Chcę również rozpocząć język niemiecki, ale na to też daję sobie czas.

Walczmy o swoje marzenia, osiągajmy swoje cele, bądźmy tym kim chcemy być.



Dajecie mi siłę aby walczyć dalej, dziękuję :* Całuję :*

27. Ciekawostki cz. 1

1. Książka wyzwala uczucie szczęściaNowe badania przeprowadzone na Uniwersytecie w Glasgow na ponad 200 ludziach mówią, że przepisywane książki o tematyce samokształceniowej i sesje dyskusyjne na ich temat dla ludzi z lekką depresją na prawdę pomagają. Badania wykazały stosunkowo niski poziom choroby u osób czytających w porównaniu z osobami, które uzyskały tylko pomoc lekarza rodzinnego. Zatem czytajmy książki zamiast chodzić do lekarzy.

2. Zdrowa równowaga = szczęśliwe serce
Mimo, że zabrzmię jak Twoja mama to równowaga na prawdę jest ważna jeśli chodzi o ćwiczenia. Nowe badania opublikowane przez Heart Journal mówią, że ci którzy ćwiczą za ciężko i za dużo są bardziej narażeni na śmierć od tych którzy znają umiar. Jeśli kochasz być fit i chciałabyś/chciałbyś żyć dłużej spróbuj wysoko internwałowego treningu: sprint przez 20-40 sekund, po czym pozwól na spowolnienie pracy serca.

3. Jedno słowo "szparagi"
Kto by powiedział, że to warzywo może mieć taki wpływ na lepsze życie seksualne? Ostatnie badania przeprowadzone na szczurach, które jadły szparagi, wykazują, że ich potencja momentalnie zwiększała się. To wszystko przez poziom witaminy E, który steruje libidem. I to wszystko tylko za cenę 4 kcal za łodygę. Po prostu spróbuj! Dodaj do tego miód, badania wykazują, że on również działa na potencje.

4. Zrzuć kilogramy z arbuzem
Arbuz może być sekretem na spadek wagi. W Stanach Zjednoczonych myszy były odżywiane wysoko nasyconym tłuszczem i cholesterolem. Inne były dodatkowo odżywiane arbuzem, zanotowano u nich 30% spadek wagi. Efektem tego może być aminokwas zwany cytruliną, można go znaleźć również w małych ilościach w czosnku, cebuli i ciecierzycy. Spróbuj sama jako przekąska- pyszny nawet z wódką!


Dobranoc!

czwartek, 4 lipca 2013

26. Mimo szczęścia w beznadziejności tkwię.

Dobry wieczór.
Chciałam rozliczyć się nieco ze swoich planów. Wczoraj niestety byliśmy z chłopakiem w chińskiej restauracji (za jedną cenę można jeść do woli) i zjadłam 2 talerze dań obiadowych oraz lody z szarlotką. To mój jedyny (aczkolwiek duży) grzech dietowy. Poza tym na prawdę mam motywację do ćwiczeń i staram się jak mogę. Przed wczoraj biegałam, wczoraj dopadł mnie leń niestety, ale 50 min chodziłam, dziś choć bardzo mi się nie chciało ruszyłam moje cztery litery. Nie będę ukrywać, że bardzo mobilizuje mnie strona napieramy.pl którą serdecznie polecam!

Niestety mimo to dopada mnie zdenerwowanie, zasmucenie i ogólny dół. Dlaczego? Ponieważ mam bardzo ciężką fizyczną pracę, a gdy tak jak np. dzisiaj mam dzień wolny nie mam zielonego pojęcia co ze sobą zrobić. Treningi pozwalają mi jakoś urozmaicać czas, a poza tym nudy... Wszystkie moje koleżanki są zajęte, ponieważ pracują w środku tygodnia- nie mam nawet kogo na kawę zaprosić :(( To moja wina, bo sama je od siebie odsunęłam, gdy poznałam swojego (najukochańszego na świecie) chłopaka. Teraz brakuje mi kobiecego towarzystwa. Poza tym cierpię na syndrom "beznadziejności po studiowej". Studia ukończyłam już rok temu (licencjat), później wyjechałam do Irlandii "tylko dla języka", byłam au pair przez 8 miesięcy, następnie poznałam mojego chłopaka i bęc!... postanowiłam, że zostaję. Warunki życia są tutaj na dużo wyższym poziomie niż w Polsce, mam już sporo kasy odłożonej, a tak właściwie nie mam normalnej pracy, bo tylko 3/4 etatu. Na prawdę nie mamy na co z chłopakiem narzekać. Zostaję! Na jak długo? Czas pokaże... może na 5 lat? Może więcej, mniej? Nie wiem, życie pokaże. Wracając do tematu... pogubiłam się. Miałam ułożony plan na życie w Polsce, wiedziałam kim chcę być, co chcę w życiu robić, a teraz? Teraz nie mam pojęcia. Moja filologia angielska nauczycielska jest mi tak tutaj potrzebna... jak nic. Tyle że język znam, ale dla nich nie mam żadnego wykształcenia. A musicie wiedzieć, że jestem osobą z natury ambitną i lubiącą stawiać sobie cele. Strasznie mi źle tkwiąc w tej beznadziejności. Chciałabym chociaż znaleźć pracę jako przedszkolanka, ale to również nie jest łatwe- doświadczenie zerowe, wykształcenie nieuznawane. Muszę zrobić pewien kurs i chyba nie mam wyjścia, bo nie chcę dłużej pracować w popularnym fast foodzie. Chciałam również rozwijać swój angielski oraz zacząć język niemiecki. 

No cóż. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak wziąć się za angielski i niemiecki oraz poszukać kursu aby być przedszkolanką. Co o tym myślicie?

Dziękuję bardzo za umieszczenie mojego bloga na stronie z listą blogów FIT. Banner wkleję później.

poniedziałek, 1 lipca 2013

25. Czas... start!

Dziś 1 lipca, w dodatku poniedziałek. Stwierdziłam, że to świetny pomysł żeby zacząć... od nowa... po raz setny.
Wakacje przede mną, a ja się tak spasłam, że aż wstyd się przyznać. Przede mną ciężka praca nad sobą, mój wewnętrzny bunt, lenistwo i zmęczenie, ale mam nadzieję, że się uda. Najgorzej jest zacząć i wbić się w ten rytm.

1. Bieganie przynajmniej 3 razy w tygodniu.
2. Zdrowe odżywianie.
3. Miesiąc bez słodyczy. 
Tak zwana metoda WRMŻ- więcej ruchu mniej żarcia.

Trzymam za was kciuki! I proszę o wsparcie.

Zmykam czytać wasze posty.


czwartek, 20 czerwca 2013

24. "Kasia Bosacka cudnie chudnie- żegnaj, pulpecie"


Już od dawna zbieram się do napisania wam kilku słówek na temat książki Pani Kasi Bosackiej "Kasia Bosacka cudnie chudnie- żegnaj, pulpecie".


Książka jest utrzymana w żartobliwym tonie, już na początku Pani Kasia nazywa siebie pulpetem, czytając dalej Pani Kasia radzi każdemu pulpecikowi z osobna ;)) A co radzi? Radzi jak się zdrowo odżywiać, jak, kiedy i co ćwiczyć oraz jak zdrowo żyć. Opisuje też swoje zmagania z dietą, tydzień po tygodniu. Pisze o wzlotach, ale i upadkach. Książka na prawdę bardzo mi się spodobała i często do niej wracam.




Pani Kasia radzi
1. Zmniejszyć talerz- przez to mniej zjemy i podzielić go na 3 części- "B"- białko, "WZ"- węglowodany złożone, "WO"- warzywa i owoce.
2. Jeść pięć posiłków dziennie.
3. Zjadać tylko tłuszcze "dobre".
4. Nie używać cukru- zastąpić go np. miodem.
5. Jadać kaszę.
6. Chleb tylko pełnoziarnisty.
7. 1 kawa i 1 herbata dziennie.
8. Pić bardzo dużo wody ok 3l.
9. Ćwicz.


Książka na prawdę przypadła mi do gustu i gorąco ją polecam!

wtorek, 18 czerwca 2013

23. Bieg do Phoenix Parku

A więc stało się! Tak, tak, ruszyłam swoje cztery litery :)
Bardzo długo zbierałam się do tego wyczynku, ale ostatecznie w niedzielę po raz pierwszy od dawien dawna ruszyłam mój kuferek! Szczerze powiedziawczy nie było łatwo. Największa walka toczyła się w mojej głowie:
- Poszłabym pobiegać. Tak bardzo lubię to robić.
- Eeee nie masz czasu, nie wymyślaj.
- Ale dziś wstałam o 12 a nie o 14, więc mam 2 godziny więcej, a bieg zajmie mi max 30 min.
- Ale czy nie lepiej posiedzieć na laptopie? Wejdziesz na fejsa, szafę itd.
- Bieganie dodaje mi skrzydeł i uwalnia we mnie dobre emocje, pozwala mi na chwilę relaksu, podczas biegania rozwiązuję wiele problemów i mam lepsze samopoczucie.
WSTAJĘ! BIEGNĘ!

Tym razem lenistwo mnie nie pokonało. Chciałam biegać co dwa dni... i tak też zrobiłam. Dziś kolejna walka z samą sobą zakończyła się wygraną. Wprawdzie to tylko 20 min, ale przynajmniej odwiedziłam przepiękny, największy park w Dublinie. Zobaczcie jak dziś u mnie ładnie (jak na wyspy).



Żeby nie było, że oszukuję. Oto moje najki ery xD



A wracając skoczyłam na Whiskey "Jameson". Nie no żartuję. Po prostu mieszkam przy samym Jamesonie ;)



Na dzisiaj to tyle. 

Pamiętajmy nic się samo nie zrobi!


Aaaa i zapraszam was do mojej szafy- KLIK

sobota, 15 czerwca 2013

22. Prywatnie

Cześć wszystkim!
Znów nie zawitałam tu przez długi czas, za co oczywiście przepraszam. Niestety życie to na mnie wymusiło. Skończyłam pracę jako au pair, przeprowadziłam się z chłopakiem do samego centrum Dublina, w dalszym ciągu pracuję w fast-foodzie poszukując pracy w moim zawodzie (nauczyciel). Czekam aż los obróci karty na moją korzyść.
Jestem bardzo zapracowana. Nie pracuję dużo, bo od 5-10 godz dziennie (różnie), ale jest to praca fizyczna, po której mój organizm musi bardzo dużo wypoczywać, dlatego też śpię po 12 godzin, wstaję, robię obiad, biorę prysznic, ogarniam mieszkanie i kolejny dzień pracy przede mną. Pracuję w beznadziejnych godzinach mniej więcej zaczynam o 17-19 a kończę o 00.30-3.30, różnie to bywa. 1,5 godz tracę na dojazd do pracy i 1 godz z pracy. Koszty też nie są małe.
Dziś miałam rozmowę w sprawie pracy w moim kierunku i mam nadzieję, że się uda. Wtedy sob, niedz wolne i praca 8 godz dziennie pomiędzy 7 a 18.30, jakieś takie ustabilizowane życie, wreszcie normalne życie. Marzy mi się.

Z dietą raczej średnio. Jem 3 duże posiłki z racji tego, że później nie miałabym kiedy cokolwiek zjeść. Brak czasu zmusza mnie niekiedy na zjedzenie tylko śniadania i obiado-kolacji (fast food).

Stwierdzam wszem i wobec, że kompletnie nie idzie mi plan wdrożenia zdrowych posiłków i ruchu. Brak mi czasu na cokolwiek, nawet na życie :(

Jakieś podpowiedzi co do zmian? Ehhh

Pozdrawiam

środa, 8 maja 2013

21. Czas wziąć się w garść

Helloł!

Ja już wróciłam po moim urlopie, który okazał się nie za bardzo udany. Na początku pogoda była niezbyt ładna, padało, było zimno, a później, od soboty, dostałam zatrucia pokarmowego i do dziś się z tym dziadostwem męczę. Zdążyłam jednak spędzić owocny czas z rodziną i przyjaciółmi.

Jak łatwo się domyśleć mało jem, apetyt mi zniknął, jestem słaba, ale już powoli dochodzę do siebie. Nie odważyłam się jeszcze zjeść normalnego obiadu. Jem tylko chleb i jogurty. Jest to dla mnie dobry czas aby zacząć walkę o nowe, piękne ciało. Organizm przyzwyczaja się do mniejszej ilości jedzenia, a ja nie mam apetytu.

Od jutra mam zamiar powoli wprowadzać zdrowe jedzenie do swojego menu:
- będę starała się jeść mięsa i ryby gotowane lub grillowane, nie smażone!
- chcę używać mniej tłuszczy w swojej diecie (ale nie eliminować ich całkowicie)
- będę używała mniejszego talerza, podzielę go na 3 części: białko, węglowodany złożone i warzywa lub owoce (owoce tylko do 15)
- będę starała się jeść systematycznie co 3 godziny
- będę piła co najmniej 2 litry wody dziennie (ostatnio mam z tym problem)
- zakaz słodzenia i solenia
- zakaz słodyczy, chipsów, napojów gazowanych
- soki tylko warzywne
Do tego będę starała się ćwiczyć, nawet szybki godzinny spacer jest okej. Ważne aby się ruszać.

Od 4 maja do końca miesiąca będę prowadziła kalendarz, w którym opiszę spożywane kalorie, i ruch jaki wykonuję. Na koniec miesiąca pokażę wam jak mi poszło. Teraz się już postaram bo nie chcę sobie wstydu przed wami robić :P No a poza tym najprawdopodobniej jadę na wakacje na Wyspy Kanaryjskie także motywacja jest spora.

Swoją wiedzę na temat zdrowego życia pogłębiłam czytając książkę Kasi Bosackiej "Cudnie chudnie. Żegnaj pulpecie", kupiłam również książkę Ewy Chodakowskiej, ale o nich później.

Pozdrawiam!